Na pierwszej efekt dobrze widoczny, za to na drugiej fotografia nie oddaje zupełnie stanu rzeczywistego, ponieważ spękania powstały bezpośrednio na szkle, a następnie zostały przygaszone kremową przecierką. Trzeba tu zatem mocno uruchomić wyobraźnię ;)
Później nieco zabrałam się za zdobienie jajek (a raczej wydmuszek). Zabawa była przednia, choć obserwująca moje wyczyny mama była lekko przerażona, gdy spękaną powierzchnię wydmuszek smarowałam czarną pastą. No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie zwyczajnie :) Dla uspokojenia duszy mojej rodzicielki kilka pisanek-kraszanek wykonałam nieco bardziej delikatnie. Oto efekty (choć także nie do końca pokazują prawdziwe oblicza moich krasawic):
Cały zestaw decoupage'owych jajek będzie teraz oczekiwał na chłopaków, którzy w lany poniedziałek przyjdą oblać wodą moją córeczkę. Tymczasem zabieram się do dalszej zabawy :) Pa pa!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz