piątek, 22 kwietnia 2011

Wielkanocne decoupage

Nadeszły święta Wielkiej Nocy i wreszcie mam trochę wolnego czasu :) Pewnie, jako dobra matka, żona i gospodyni domowa powinnam ten czas sensownie wykorzystać (czytaj: sprzątać, gotować, prać). Ja jednak postanowiłam poświęcić te cenne chwile na nadrobienie zaległości twórczych. Zabrałam się więc w pierwszej kolejności za dwuskładnikowy crackle - już od dłuższego czasu mnie męczył (tzn. nie potrafiłam sobie z nim poradzić). Dziś dojrzałam do tego nienajłatwiejszego dla mnie zadania i chyba poszło mi całkiem nieźle, choć do efektu zadawalającego jeszcze wiele brakuje. Na pierwszy ogień poszły butelki.


Na pierwszej efekt dobrze widoczny, za to na drugiej fotografia nie oddaje zupełnie stanu rzeczywistego, ponieważ spękania powstały bezpośrednio na szkle, a następnie zostały przygaszone kremową przecierką. Trzeba tu zatem mocno uruchomić wyobraźnię ;)
Później nieco zabrałam się za zdobienie jajek (a raczej wydmuszek). Zabawa była przednia, choć obserwująca moje wyczyny mama była lekko przerażona, gdy spękaną powierzchnię wydmuszek smarowałam czarną pastą. No cóż, nikt nie obiecywał, że będzie zwyczajnie :) Dla uspokojenia duszy mojej rodzicielki kilka pisanek-kraszanek wykonałam nieco bardziej delikatnie. Oto efekty (choć także nie do końca pokazują prawdziwe oblicza moich krasawic):








Cały zestaw decoupage'owych jajek będzie teraz oczekiwał na chłopaków, którzy w lany poniedziałek przyjdą oblać wodą moją córeczkę. Tymczasem zabieram się do dalszej zabawy :) Pa pa!