Na dziś zaplanowaliśmy rodzinny wyjazd do mojej kuzynki Agnieszki, jej męża Roberta i dwóch słodkich krasnali: Paulinki i Wojtka. Z tej okazji postanowiłam popełnić dla dzieciąt prezenty-samoróbki.
Na pierwszy ogień poszły tildowe ślimaki. Wszystkie dzieci zawsze się z nich cieszą.
Czerwony dla Paulinki a niebieski-dla Wojtka :)
Później powstały poduchy-kocuchy, które - jak się okazało w praktyce - bardziej przypadły dzieciom do gustu. Mnie chyba zresztą też!
Czuję, że najbliższe dni upłyną pod znakiem "kot-poduszka" - tym bardziej, że moja osobista krasnoludka już dopomina się o własną kocurkową przytulankę ze swoim imieniem. Zdecydowanie, zgodnie z zamówieniem mojej wymagającej córci jej kocurek musi mieć łapki! Nabieram zatem sił i ruszam do boju!
Aaach! Tatinka jak zawsze ani chwili nie może poodpoczywać jak normalny człowiek, tylko non stop coś produkować musi! Kocięta oczywiście prześliczne. :) Gorące pozdrowienia i udanych wakacji. ;****
OdpowiedzUsuńDzięki Asiulku za miłe słowa :) Ty wiesz, że kocham komentarze :*
OdpowiedzUsuń