Dziś rozłożyłam moje papierzyska, wstążki, kleje i inne drobiażdżki, by powstało kilka okolicznościowych kartek. Wstyd przyznać, ale ostatnio nie mam żadnych w zapasie. Wszystko, co zrobiłam rozeszło się i w pudełku, w którym przechowuję moje wytwory hula już tylko wiatr. Zaczęłam od quillingu. To ostatnimi czasy moja ulubiona technika w przypadku tworzenia kartek. Oto efekty skręcania ;)
Później nieco pomyślałam, że czas podumać o kartkach wielkanocnych. Czas tak szybko leci. Powstały trzy:
Wszystko, co dobre, szybko się kończy. Moja karciana zabawa również musiała dobiec końca, gdyż rodzinka upomniała się o... kolację. Ot, szara rzeczywistość...